Melbourne powitało nas srodkiem lata i ciepłym przyjęciem z godzinnym blisko wywiadem dla radia SBS.
Przemierzając południową i wschodnią Australię wszędzie
widziałem pełno koni. I dosłownie co malutkie
miasteczko, dosłownie kilkanaście domów, to profesjonalny tor wyścigowy! To
sport narodowy i doroczne wyścigi w Melbourne powodują, że zamykają nawet
parlament! I jest tych torów ponad setka. W każdej gazecie na kilkunastu
stronach publikuje się gdzie i kiedy jest jakiś wyścig na kilkuset ogółem
torach. A jak u nas jest to wiecie.
Przyszło mi pracować zarówno z końmi ujeżdżeniowymi, trenowanymi naturalnie, Australian Stock Horse jak i dzikim Brumbie. Brumbie to dzikie konie Australii. Są prawie na całym kontynencie i są to przepiękne, silne i zróżnicowane konie. Sa pomieszaniem ras koni wypuszczanych na wolność lub tych które uciekły ludziom. Te większe, nazywane Welsh, to potomkowie koni walijskich używanych w kawalerii.
Jest ich tyle na
całym kontynencie australijskim co ogółem koni w Polsce. Pracować z nimi to
niezwykła przygoda po polskich dzikusach.
Droga przez busz to takie safari: kangur,kangur,wombat,
kangur,lis,królik, kangur,lama, kangur, kolczatka, diabeł tasmański, koala,sarna,
kangur, BUUUUM! Ostrzegali nas i po drodze same znaki ostrzegawcze:; kangury na
8km, uwaga na koala, konie na drodze, ustąp pierwszeństwa cielakom, uwaga
wombaty ale nie myślałem, że będę jechał przez zoo!
Upał powodował,że pracę z końmi zaczynaliśmy o 5
jak jest „chłodno” tzn 28 bo w dzień w cieniu 44! Papugi drą się w
niezliczonych barwnych stadach a przez busz pomykają jak na Marszałkowskiej
kangury wyjadające koniom siano.
Brumbie z którym przyszło mi pracować to piękne
dojrzałe ale niezwykle płochliwe zwierzę. I nic dziwnego. Strzela się do nich z
helikopterów w celu kontroli populacji ale na szczęście spotkało się to z
olbrzymim społecznym sprzeciwem zakazującym takich praktyk i wprowadzono,
podobnie jak w stanach system adopcji. Można zaadoptować odłowionego Brumbie,
trenować go przez 6 miesięcy a potem wystartować z pokazem w zawodach.
Ten Brombie miał szczęście. Kula z helikoptera
przeszyła szyję wychodząc drugą stroną i odratowany ma drugą szansę. Skopał już
ludzi i idąc po niego na padok usłyszałem „see you at the evening”. Ponoć nie
do złapania. Fuczał na mnie zganaszowany z dobre 20 minut. Po kolejnych 15 opuścił
łeb i pozwolił do siebie podejść. Piękne, nieufne zwierzę ze szramami po kuli.
W pracy trochę inny niż nasze dzikusy. Dominujący ale totalny wypłoch. Musiałem
uważać na każdy ruch żeby nie oberwać zanim dogadaliśmy się. Prychał
ostrzegawczo, uskakiwał i naskakiwał zadem. W końcu zaufał mojej wiedzy. Ale
mówiąc do kamery (nagrywamy dla was film), jak zaczął za mną łazić na wolności
po pierwszej sesji to coś mi ugrzęzło w gardle. Ileż w tych zwierzętach wiary
do człowieka pomimo horroru jaki przeżył!
Kolejnego dnia rano przyszedł do mnie sam na
padoku. Przymknął oczy i pozwolił założyć sobie kantar i w treningu był o niebo
lepszy. Zrobił sie ciekawski, wlazł na pierwszą prośbę na skrzynię jak mój Leo
i zaczął podążać za moim wzrokiem. Wiem, że drzwi do tego aby był dzielnym
wierzchowcem zostały otwarte.
Kolejna sesja z Brombikiem była chyba przełomem. Od konia do którego trudno było sie zbliżyć, przez konia niebezpiecznie odpalającego nawet od szybszego ruchu ręki po zwierzę, które dzisiaj otworzyło się na komunikację ze mną i reagowało z ciekawością na moje propozycje. Jeszcze daleko nam do treningu czysto jeździeckiego ale właśnie przeszliśmy przez pierwsze najważniejsze drzwi , które w JNBT nazywamy Level 1 Trust.
Brombik w czwartej sesji po silnej sesji habituacyjnej
był wzorcowy. Przyklejony, zaakceptował siodło bez żadnego barana nawet w
galopie (choć tliło mu się to jeszcze we łbie), strzemiona, skoki i był gotów
do objeżdżania. Żegnałem się z nim zostawiając kawałek serca w pięknym
australijskim buszu do którego pewnie jeszcze wrócę.
Pogoda też nam sprzyjała bo „gwałtownie się ochłodziło”... do 38 w cieniu. Pojawiła się tęcza (ale deszcz
wyparował po drodze) i przypomniał mi sie mądry hymn napisany przez dzieciaki
na letnim obozie JNBT o "powrocie z końmi do tęczy".
Przezabawna ekipa obserwowała moją pracę i z
Brombikiem trudno było się czasami skupić. A jotenbetowicze odnajdą na
zdjęciach znajome, zwłaszcza z zajeżdżania w Polsce dzikich koni techniki.
Konie wszędzie szukają tego samego –wsparcia i
zrozumienia a nie przemocy.
Kolejne konie w treningu to te same problemy jak u nas. Australian Stock Horse to bardziej określenie przeznaczenia konia do pracy na ranczu niż jego genetyka. Impulsywny 4 latek w zajeżdżaniu ma szansę być na sprzedaż ze względu na obawy właścicielki co do jego nadreaktywności. Na przyłożenie nogi już w siodle odpalał, ani wolty, ani wyprostowania, ani relacji (uciekał na padoku), ani komunikacji. Tak naprawdę to widziałem pogubionego dzieciaka, który nie potrafił spokojnie nieść człowieka mówiąc ciągle „boję się, boję się, boje się...” ale jakby go zapytać czego się boi pewnie by odpowiedział „jeszcze nie wiem, ale boję się”. Znacie tak zachowujące się konie? W JNBT skupiamy się poprzez zbudowanie relacji opartych m.in o zaufanie na przygotowaniu najpierw konia psychicznie do nauki.
Jedna z technik jaką
stosujemy do nadimpulsywnych koni to „pożar kontrolowany”. To trochę obrazowe
dla australiczyków określenie techniki gaszenia niekontrolowanych zachowań
nadimpulsywnego konia, jakby pożaru, pożarem kontrolowanym. Pożary tutaj to
codzienność i tragedie kiedy pożar w buszu zabija wszystko na swojej drodze
pędząc 100 km/h. Wiedzą ,że można kontrolować pożar buszu pożarem
kontrolowanym. Mieliśmy to za plecami na słynnej Gret Ocean Road. Spłonęło 100
domów .
Temu pogubionemu w ciągłych korektach dzieciakowi w
pracy z ziemi zaserwowałem bardzo wysoką energię ale pod kontrolą przechodząc
na kantarek. Ułożyłem relacje z ziemi i w czwartej sesji był w terenie dobrym
koniem. Na luźnych wodzach dałem mu prawo decyzji aby uczył się
odpowiedzialności za swój ruch i balans i niósł mnie rozluźniony w galopie do
którego musiałem go popędzać. Zero impulsywności a za to przyzwoita reakcja na
impuls w skokach przez kłody w buszu. Lekkość i skupienie na pomocach i pytanie
uszami „co robimy?”. W treningu JNBT to fundament. Nie widziałem cienia powodu
do sprzedawania tego konia a raczej potrzebę treningu dla właścicielki.
„Widzów” jak zwykle bywało pełno, zwłaszcza rano.
Kolejny koń w treningu to ośmiolatek też Stock
Horse. Sztywny, wpadający łopatką i na wolcie idący w odwrotnym ustawieniu. Nie
pytam nawet czy znacie takie konie bo pokazujemy je wam na prawie każdym
szkoleniu. Przyczyny? Najczęściej to jedna lonża, balans wewnętrzny,
nadużywanie wewnętrznej wodzy, złe prowadzenie na snaffle bit. Ten koń miał
jeszcze dodatkowy problem. Overbitting. Jeszcze nie ukuliśmy na to polskiego
terminu. Zapytano mnie czy chodzi o overbridle ale odpowiedziałem, że konie okazują
pewne zachowania odrębnie dla overbiting (nadużywanie wędzidła) jak i inne dla
overbridling (nadużycie kiełzna bezwędzidłowego w tym może być nadużywanie np
bosala czy nawet naturalnego kantarka). Ten koń podrzucał nerwowo głowę tylko
po dotknięciu wodzy z wędzidłem i zaraz potem pokazywał jak bardzo nie
akceptuje dotychczasowej pracy na wędzidle potrząsając grzywą i głową na boki w
typowym dla języka equus sygnale ostrzeżenia i negatu. Zero relacji i ciągła chęć
ucieczki. I znów relacje z ziemi i komunikacja zanim sięgnąłem po trening
korekcyjny. Przejście na kantarek w siodle i trening równowagi i korekty
ustawienia na łuku (aż prosiło się o pracę na 2 lonżach!), koła w kołach, serpentyny
otwarte i zamknięte, chody boczne i nie to samo zwierzę. Przestał spieszyć,
dobre zatrzymania i zwroty na zadzie i co najważniejsze ani jednego rzucania
głową.
To taki „case” dla tych zastanawiających się dlaczego w JNBT 2 pierwsze poziomy są tylko na kantarkach. Po prostu pomagamy wam omijać dość powszechne problemy zanim koń i jeździec są gotowi do pracy na wędzidle. No i ta ścieżka pozwala na uruchomienie innych mechanizmów uczenia koni. Wszystkie tu odpowiadały po 3 sesjach na allelomimetyzm.
Kolejne konie to problemy po torach, złe prowadzenie na niedopasowanych wędzidłach, brak relacji w treningu ujeżdżeniowym.
Ale wszędzie dobre ośrodki, wspaniali i uśmiechnięci ludzie ciekawi nowych
koncepcji bo tu nikt nie dyskutuje czy natural tylko jaki wybrać w bogatej
ofercie trenerów.
Zatem mamy gdzie wracać, byle tylko czasu i życia wstarczyło.
A.Makacewicz
zdjęcia więcej tu i tutaj i tutaj
7.06 Imprint Trainig, Belgium. Peer
20-23.06 Dzikie konie, spęd i szkolenie (film)
6.07 Bit Fitting Pilchowo, Szczecin
7.07 Balans i Dosiad Pilchowo, Szczecin
OBOZY LETNIE 2019
29.06-06.07 Obóz L1 dzieci i juniorzy
18.08 Balans i Dosiad, Wrocław (film)
30.08-1.09 I European Colt Starting Championship, Karpacz (film 2018, film 2016)
27-29.09 L3 Pilchowo, Szczecin
30.09 Lonżowanie II stopnia Kraków
4-6.10 PMK Kalitnik
16-23.10. MAROKO Atlantic Coast
25-27.10 PMK Pilchowo