Eitan Beth-Halachmy to bez wątpienia niezwykła osobowość w światowym jeździectwie. Kocha go cała Ameryka. Zamykał swoim pokazem Mistrzostwa Świata w Aachen i otwierał tegoroczne Mistrzostwa Świata w Kentucky. Miał tam mieć 14 pokazów. Spadł z konia na otwarciu Mistrzostw zjeżdżając z areny jako ostatni. Spadł prosto pod nogi ekipy ratunkowej. Ratownik stwierdził ustanie akcji serca i w ciągu kilkunastu sekund podjął akcję reanimacyjną. Wszyscy trzymaliśmy kciuki. Właśnie wybudzono go ze śpiączki. Przeżył.
Urodzony w Izraelu marzył o kowbojowaniu i koniach. Pracował na farmie powożąc jako dzieciak przy pracy w polu. Wyjechał za końmi do Wiedeńskiej szkoły ujeżdżenia tylko po to, aby podglądać i się uczyć. Pracował tam przez lata wywalając gnój. Później wyemigrował i w Stanach trenował ujeżdżenie, ale w duszy pozostało mu kowbojowanie. Stworzył nowy styl ‘ujeżdżenia western’ rejestrując w maju 2010 nową dyscyplinę ujeżdżenia west (cowboy dressage). Choć wyszkolił się w Europie w ujeżdżeniu klasycznym, zgłębiał tajniki naturalu u Roberta Millera i u innych trenerów. Jest jednym z ojców koncepcji lekkich rąk a jego zdjęcie jest na okładce książki Millera „Jeździectwo Naturalne bez Tajemnic”. Non stop żartujący, w Stanach wywalił innych sprzed mojej kamery mówiąc „Andrew, teraz wywiad ze mną, bo w Polsce macie wspaniałe konie i pewnie koniarzy też”. W trakcie szkolenia u niego śmiech towarzyszył non-stop, ale dosłownie zabierało mu kilkanaście minut przekazanie i pokaz jak przygotować konia do piaff’u. I tu wszystkim studentom jego kliniki zapierało dech, bo lekkość i miękkość jego pracy koń jakby sam chwytał jeszcze przed jego prośbą i pomocami.
W naturalu nie pociąga go ‘jazda na sznurkach’, bo jak twierdzi dobre ręce mogą pracować z koniem dowolnym sprzętem a wędzidło daje finezję. Trenuje na Morganach i jego pokazy ujeżdżenia to dość daleki od europejskiego styl, w którym pełno piękna, lekkości, zaangażowania konia, w zasadzie tańca jednolitego ‘konio-człowieka’. Jak sam się śmieje, to taka ciekawostka, aby chłopiec z małej żydowskiej wioski, marzący o koniach, wyszkolił się w najsłynniejszej w Europie szkole ujeżdżenia, podbił serca Amerykanów dodając do stylu europejskiego lekkość i piękno, aby potem zostać wysłany powrotnie do Europy do Aachen, by pokazać co naturalne metody i styl west mogą wspaniałego wnieść do królowej sportów jeździeckich, jaką jest dresaż.
Jeszcze w szpitalu otrzymał zaproszenie na Mistrzostwa w Normandii i już śmieje się, że przynajmniej ma czas na trenowanie piaff’u pod kołdrą szpitalną marząc o powrocie w siodło. I znając niezwykłość tego człowieka wiem, że zobaczymy go w Normandii w pełnym ekspresji i piękna tańcu ze swoimi Morganami.