Jeździectwo Naturalne Bez Tajemnic
Hippika - Natural Horsemanship
Artykuły / Jeździectwo Naturalne - Rewolucja w jeździectwie? - Ray Hunt
Będąc w Australii miałam ogromne szczęście wziąć udział w kursie z Rayem Huntem, który przyjechał tam w ramach swojego corocznego tourne. Wraz z Reinerem, instruktorem Silversand z Niemiec pojechaliśmy do Nowej Południowej Walii poznać tego człowieka - legendę. Przykro nam było zobaczyć, w jak kiepskim stanie jest jego zdrowie. Okazało się, że Ray nosi aparat tlenowy, porusza się ostrożnie, powoli i bardzo łatwo się męczy. Patrząc na niego zastanawiałam się, jak wytrzyma trzy dni chodzenia po ujeżdżalni w 40 stopniowym upale. Słońce od samego rana świeciło tak mocno, że nawet publiczność zgromadzona licznie pod parasolami i drzewami już na wstępie wyglądała na zmęczoną. Jednak, gdy wybiła godzina rozpoczęcia kursu, aparat tlenowy gdzieś zniknął, a Ray stał się innym człowiekiem. Wysiadł z samochodu, w którym odpoczywał i powolnym, ale pewnym krokiem wszedł na ujeżdżalnię. Wstąpiły w niego nowe siły, całkowicie pochłonęło go zadanie, które miał do wykonania.


Żona Raya towarzyszy mu w podróżach po świecie.
Zajmuje sie organizacją kursów i czuwa nad Rayem, który,
gdyby nie jej rozsądek opowiadałby o koniach dzień i noc.
Pani Hunt również doskonale jeździ konno.
Jeszcze nigdy nie słyszałam człowieka wygłaszającego tak pewnie i dobitnie swoje poglądy. Długa przemowa, którą wygłosił na wstępie zrobiła wrażenie nawet na najbardziej przekornie nastawionych uczestnikach kursu. Mówił o nas - ludziach, naszych ambicjach, problemach i systemie wartości. "...Wiem, że nie zmuszę was, byście zawsze postępowali według moich zasad. Ale przez te trzy dni będziemy się ich trzymać i żadnemu koniowi nie stanie się tu krzywda, bo ja na to nie pozwolę. Jeśli nie potraficie udźwignąć ciężaru krytyki, trafiliście w złe miejsce. Ja potrafię, nie musicie się ze mną zgadzać, będę potrafił z tym żyć. Pomyślcie jednak o waszym koniu. Spójrzcie na wędzidła i wszystkie wynalazki, które ludzie zamawiają dziś w sklepach jeździeckich. Przecież, gdyby koń tam wszedł, dostałby zawału serca! Dobry Boże, to chyba nie dla mnie!!! - powiedziałby. A jednak to dla niego... bo na przykład macha głową. On macha głową, bo mówi nam, że mamy sztywne ręce, że go szarpiemy, że go boli. A my zmieniamy mu wtedy wędzidło na ostrzejsze, bo pewnie "coś nie tak z tym wędzidłem..." Po wstępie Raya nastała absolutna cisza. Jakoś nikt nie chciał kwestionować tego, co miał do powiedzenia.Na poparcie swych poglądów w trakcie całego kursu Ray przytaczał historie ze swojego życia. Dzięki nim zaczęliśmy rozumieć, że jego stanowczość bierze się z doświadczenia, że stoją za nią popełnione błędy, dawne złe decyzje i wybory. Ray wie, że pewne sytuacje to ślepy zaułek, z którego nie ma wyjścia o ile czegoś w sobie nie zmienimy, bo sprawdził to na własnej skórze. Jak na wielu poprzednich kursach, tak i na naszym opowiedział, jak spotkanie z Tomem Dorrancem zmieniło jego życie. "Miałem klacz, z którą nie mogłem sobie poradzić. Klacz zrzucała mnie regularnie, mimo że w tym czasie byłem już dość dobrym jeźdźcem. Tom Dorrance obserwował nas przez jakiś czas, gdy bezskutecznie próbowałem utrzymać się w siodle podczas naszego standardowego rodeo, po czym powiedział: "Ray, to brykanie jest ostatnią rzeczą, którą ona chce robić." "Jak to?" nie mogłem zrozumieć" Dla mnie to była pierwsza rzecz, którą ona chciała robić, bo właśnie to robiła. Ale nie miałem racji. Ona o wiele subtelniej pokazywała mi już od pierwszych chwil kontaktu, że nie czuje się ze mną dobrze: gdy ją prowadziłem, gdy ją siodłałem, gdy na nią wsiadałem. Tom wszystko to widział, ja nie. Od tej chwili stałem się pilnym uczniem."

Publiczność kursów z Ray'em to nie tylko entuzjaści jeździectwa uprawianego dla przyjemności. Wielu z nich posiadających ogromne farmy bydła przyjeżdża na kurs, by uczyć się praktycznych umiejętności jeździeckich przydatnych do zawodu prawdziwego... cowboya

Ray ma opinię surowego nauczyciela, ale potrafi tez chwalić, zwłaszcza za postawę wobec konia. "Dobrze Ci idzie chłopcze. Widzicie, jak opanowany jest ten chłopak?" - wielokrotnie zwracał się do publiczności obserwując zmagania jednego z uczestników. "Jego koń boi się, denerwuje, wciąż kręci. Wiele osób już dawno straciłoby cierpliwość, a tan chłopak cały czas jest opanowany. Dobrze synu, dobrze!"

Przy całej swej mądrości


Kursy Raya Hunta cieszą się ogromną popularnością
Ray jest bez wątpienia postacią kontrowersyjną. Wyznaje zasadę, że najlepiej uczyć się na własnych błędach. Ku rozpaczy uczniów potrafi cieszyć się, gdy konie brykają i sprawiają problemy. "Jestem z nich dumny" mówi Ray. "Jeśli ja po śmierci zostanę koniem, będę najgorszym koniem, jakiego możecie sobie wyobrazić. Żeby ludzie naprawdę musieli się postarać." "Cieszę się, że ten koń cię zrzucił chłopcze", potrafi powiedzieć z rozbrajającym uśmiechem do któregoś ze swoich kursantów. "Mówiłem, żebyś go przygotował zanim wsiądziesz."


Ray Hunt
Konie są całym życiem Ray'a Hunta. Może o nich mówić bez przerwy. Każdemu chce udzielić odpowiedzi, każdemu pomóc. Gdyby nie żona czuwająca nad jego zdrowiem, przeciągałby każdy dzień kursu do późnej nocy. Ona jednak surowo przestrzegając grafiku, o wyznaczonej godzinie podchodzi do ogrodzenia, mierzy męża surowym wzrokiem, a wtedy ten wielki koniarz mówi: "O kochani, wybaczcie, widzę, że już muszę iść." W trakcie kursu zdarzały się chwile, że zamieraliśmy w napięciu, bo Ray miał problem ze złapaniem oddechu. Ale gdy tylko odzyskiwał zdolność mowy, śmiał się do nas "Jeszcze nie umieram, nic się nie bójcie. Póki starczy mi sił będę do was przyjeżdżał. Pewnie umrę gdzieś w trasie, na koniu, ale wcale się z tym nie spieszę. Jeszcze mam tu do załatwienia parę spraw!"


Lipiec 2005

Monika Damec i Andrzej Makacewicz

Dla Koni i Rumaków Agencja PDM




powrót
Wsiadaj na konia w taki sposób, w jaki chciałbyś, by ktoś zakładał ci na głowę kapelusz.

Ray Hunt

Artykuły
Jeździectwo Naturalne - Rewolucja w jeździectwie? - Ray Hunt