Artykuły / Zebranie konia w jeździectwie naturalnym - Clinton Anderson cz. 1
W świecie naturalu wszyscy wielcy są zgodni: nie ma mowy o zebraniu konia bez wcześniejszego uzyskania ugięć bocznych. Należy pamiętać, iż zebranie w jeździectwie naturalnym jest traktowane jako proces emocjonalny, mentalny i fizyczny jednocześnie. Zgadzając się w pełni z Wojciechem Mickunasem, znacznie lepiej oddaje je pojęcie "zaangażowania" konia.
Clinton Anderson choć najmłodszy wśród sławnych to jest uważany za wschodzącą gwiazdę wśród wielkich trenerów naturalu. Warto posłuchać jak w swoim programie prowadzi on uczniów na drodze do uzyskania podatnego i "zaangażowanego" wierzchowca.
Clinton Anderson
Ugięcie w poziomie kluczem do ugięcia w pionie. W niniejszym artykule przyjrzymy się ugięciom bocznym (w poziomie) i ich wpływowi na osiągnięcia konia. Ugięcie w poziomie jest kluczem do ugięcia w pionie (zebrania). To bardzo ważne stwierdzenie i nie wszyscy je w pełni rozumieją.
Większość jeźdźców stara się uzyskać obniżenie głowy i szyi konia, ale najczęściej robią to poprzez pociąganie lub szarpanie wodzami, próbując w ten sposób wymusić obniżenie głowy. Niektórzy uzyskują to poprzez potrząsanie wodzami, lecz wierzchowiec utrzymuje głowę nisko tylko tak długo jak jeździec przytrzymuje go krótko na wodzy lub potrząsa wodzami. Jak tylko przestanie nimi pracować, koń natychmiast się usztywnia i podnosi łeb. To bardzo dobry przykład na "fałszywe ustąpienie". W rzeczywistości koń w ogóle nie ustępuje naciskowi wędzidła, jest natomiast zastraszony przez nie i trzyma głowę nisko ze względu na ból w pysku.
Jeśli nauczymy nasze konie aby były miękkie i chętnie odpowiadały na nasze pomoce: wodze i nogi, to nauczenie ich czego tylko zechcemy będzie już bardzo łatwe. Wszyscy, czy to reinerzy, ujeżdżeniowcy, cutterzy czy jeźdźcy rekreacyjni, chcemy tego samego - chętnego ustępowania i lekkości u naszych wierzchowców. Aby uzyskać taką gotowość do współpracy, powinniśmy zacząć od pracy nad ugięciami bocznymi.
Jest 5 części końskiego ciała, które musimy nauczyć się kontrolować: 1) łeb i szyja, 2) potylica 3) ramiona i przednie nogi, 4) klatka piersiowa oraz 5) zad i nogi tylne. Chcemy doprowadzić do tego, aby móc uzyskać kontrolę nad każdą z tych części i być w stanie poruszać je niezależnie od pozostałych. Bardzo ważnym jest także, abyście zrozumieli, że musicie uzyskać krok 1 zanim przejdziecie do kroku 2.
Ugięcia boczne są kluczem do ugięcia w pionie, zatem zanim poprosicie konia o obniżenie głowy i szyi oraz rozluźnienie w potylicy, musicie być w stanie uzyskać zgięcie szyi w rozluźnieniu na boki. Ćwiczenia na boczne ugięcia działają tak dobrze, bo odbierają koniowi możliwość stworzenia przeciwwagi dla jeźdźca i stawiania oporu wodzy. To tak jakby dwoje ludzi: słabszy i silniejszy, bawili się w przeciąganie liny. Obaj ciągną ile siły, ale zwykle silniejszy wygrywa. Ale gdybyśmy postawili silniejszego twarzą do godziny np. 12, a słabszego twarzą do godziny 3 to jeśli silniejszy będzie nadal stał przodem do godziny 12 podczas gdy jego ręce będą ciągnięte w kierunku 3, to słabszy powinien być w stanie wytrącić silniejszego z równowagi, gdyż silniejszy nie ustawił się w kierunku, z którego była wywarta presja.
Wykorzystaj ugięcie w poziomie dla swojej przewagi. Słabszy nie zwyciężył siłowo swojego partnera, on go pokonał sprytem. Silniejszy mógłby nadal walczyć, ale nie miałby już takiej siły jak w przypadku gdyby stał twarzą do słabszego. Gdy pociągniesz w bok, odbierzesz koniowi sporo siły. Chcemy aby końskie ciało było jak z plasteliny - miękkie i giętkie. Jeśli dopuścisz do tego, że plastelina stwardnieje, to po prostu się złamie gdy spróbujesz ją zgiąć. Ale jeśli dodasz wody i zaczniesz ją ugniatać i pracować nad nią, to znowu stanie się miękka i giętka, a wtedy możesz z nią zrobić co tylko zechcesz. Te same zasady odnoszą się do szkolenia koni. Jeśli uzyskasz miękkość i giętkość końskiego ciała, to bez trudu możecie startować w dowolnej konkurencji.
Konie nie są twarde w pysku - konie mają twarde ciała.
Kiedy czasami w trakcie zajęć podchodzi ktoś do mnie i mówi "Mój koń jest twardy w pysku", to zwykle proszę go o zdjęcie ogłowia a założenie kantara i pojeżdżenie tylko na nim. Kiedy wraca po jakiś 10 minutach pytam czy koń nadal jest sztywny i oporny. Dziewięćdziesiąt dziewięć procent odpowiada twierdząco. I to jest najlepszy przykład. Gdyby koń był twardy tylko w pysku, łatwiej byłoby go kontrolować za pomocą kantara. Ale tak nie jest. Jeśli ciało twojego konia jest sztywne i oporne, to jego pysk także będzie twardy i oporny. Jeśli jego ciało będzie miękkie i giętkie, taki sam będzie w pysku.
Konie trzeba nauczyć ustępowania od nacisku. Większość koni potrafi ugiąć głowę i szyję a także tułów i zrobić z nimi wszystko to czego od nich chcemy - samodzielnie, same z siebie. Sztuka polega na tym, aby zechciały to robić wtedy gdy je o to prosimy i w takiej kolejności jakiej sobie życzymy. Generalnie im więcej zginamy nasze konie i rozluźniamy je na boki, tym łatwiej będzie uzyskać kontrolę nad potylicą, rozluźnić szyję i całe ciało.
Jednym z ważniejszych ćwiczeń jest wykonanie w stępie wolty o średnicy około 1 - 1,2 metra, przy czym koń pozostaje zgięty do środka i stąpa z rozluźnionymi głową, szyją i tułowiem. To ćwiczenie na ugięcie stanowi bardzo ważną część mojego programu, jako że uczy konia ustępowania od wodzy i "zmiękczania" jego ciała.
Kiedy idziemy po kółku w lewo, chcemy aby głowa i szyja konia pozostawały znacznie ugięte także w lewo. Prosimy konia o "owinięcie" jego tułowia wokół naszej wewnętrznej nogi. Gdy koń rozluźni głowę i ugnie ją wraz z szyją w kierunku twojego dużego palca u nogi, zwalniamy nacisk wodzy. Chcemy przy tym aby koń pozostał na kole w ugięciu tak długo, aż zostanie poproszony o pójście prosto czy zmianę kierunku. Tak wygląda oczywiście rezultat końcowy i w większości przypadków podczas szkolenia nie będzie to następować tak natychmiastowo jak to opisałem.
Co się dzieje gdy większość ludzi zsunie rękę w dół po wodzy aby ugiąć konia do wolty w lewo? Jak tylko podniosą wodzę i zaczną uginać konia, ten zwykle sztywnieje, stawia opór i chociaż będzie się poruszał po kole w lewo, to jednocześnie będzie ciągnął wodzę przeciwko ręce jeźdźca. Wtedy po prostu ustaw rękę na swoim biodrze i przytrzymaj ją w tej pozycji. Wewnętrzną nogą uderzaj o bok konia, lub jeśli masz założone ostrogi, delikatnie potrzyj nią po tułowiu. Staraj się zachęcić go do ugięcia tułowia. Kiedy go ugnie, będzie mu dużo łatwiej ugiąć także głowę i szyję. Ale jeśli będziesz tylko ciągnął za wodzę i nie będziesz używał wewnętrznej nogi, będzie mu dużo łatwiej ciągnąć i walczyć, bo będzie miał lepszą "pozycję do przeciągania liny". I pamiętaj, konie nie są twarde w pysku, one mają twarde ciała.
Większość koni, które są sztywne i oporne potrzebuje około 10 - 15 okrążeń zanim się rozluźnią. Po pewnym czasie, nie dostając żadnej ulgi od wodzy czy od nacisku nogi, spróbują ustąpić - tak odrobinę. Zwykle będzie to tylko od pół do jednego cala. Jak tylko to nastąpi, natychmiast zwolnij nacisk opuszczając rękę na kolano - NATYCHMIAST ! Przyciągamy rękę z wodzą do biodra i odpuszczamy przesuwając ją na kolano. Powodem, dla którego przyciągam rękę do biodra jest to, że jeśli moja wodza jest zbyt długa, to nadal mam jeszcze miejsce za sobą gdzie mogę przeciągnąć rękę z wodzą i zachować dobrą pozycję. Odpuszczam przesuwając rękę na kolano dając w ten sposób koniowi czytelny sygnał, że natychmiast luzuję mu wodzę choć nadal wodza pozostaje w mojej ręce. Gdybym wypuścił wodzę z ręki a głowa i szyja konia wyprostowały się, to zabrałoby mi zbyt wiele czasu przesuwanie ręki po wodzy i ponowne przyciągnięcie jej do biodra. To byłaby strata czasu. Nie stosuję też przyciągania ręki z wodzą do pępka, ponieważ jeśli pozostała przed ręką wodza jest zbyt długa, to musiałbym rękę dociągać gdzieś na wysokość twarzy a wtenczas straciłbym sporo kontroli. To szczególnie w przypadku młodych koni może być czasem niebezpieczne. Dlatego przyciągnij wodzę do biodra i poluźnij ją przesuwając rękę na kolano.
Jak tylko twój koń rozluźni się choćby odrobinę, to niezwykle ważnym jest aby poluźnić mu wodzę przesuwając rękę na kolano w tej samej chwili. Przygotuj się, że kiedy to zrobisz koń ponownie niezwłocznie wyprostuje głowę. Jak tylko to zrobi, podnieś wodzę, przyciągnij ją do biodra uginając konia i tam pozostaw nagradzając podrapaniem. Powtarzaj całą procedurę raz za razem. Następnie oddaj wodzę i pozwól by koń pochodził prosto przez jakieś 3 - 4,5 metra i ponownie poproś go o ugięcie w przeciwnym kierunku i powtórz cały proces tym razem na prawą stronę.
Lubię trzymać wodze bardzo luźne, w tzw. formie "mostka". Jedną ręką trzymam je na środku a drugą przesuwam w dół tej wodzy, w którą stronę chcę skręcić. Kiedy zmieniam kierunek oddaję wodzę i po prostu zamieniam ręce.
Powiedzmy, że teraz chcę skręcić konia w prawo. Ponownie podnoszę wodzę i przyciągam ją do biodra. Tam niejako ją "zamrażam". Dzięki temu uzyskuję pewną pozycję i jak tylko koń się rozluźni, z łatwością rozpoznam ten moment i będę mógł natychmiast poluzować wodzę. Jeśli bym ciągnął rękę w powietrzu, to nie będę w stanie zauważyć chwili poluzowania wodzy przez konia i w konsekwencji nie nagrodzę tego faktu w sposób natychmiastowy. Pomyśl o wodzy jak o linie przywiązanej do słupka, którą ciągniesz: jak tylko przestaniesz ją ciągnąć natychmiast pojawi się na niej"zwis". Słupek nie ciągnie tylko przytrzymuje linę.
Jest bardzo ważnym kiedy przyciągasz rękę do biodra, abyś także używał wewnętrznej nogi by zachęcić konia do ugięcia tułowia. Kiedy odpuszczasz nacisk przesuwając rękę na kolano, odpuść także nacisk nogi. Zatem mamy połączony układ: ręka i noga naciskają , ręka i noga odpuszczają. Większości koni zajmuje to jakieś 15 do 20 minut by "załapać" o co chodzi i zacząć się rozluźniać i stawać giętkim w odpowiedzi na te pomoce.
To bardzo użyteczne ćwiczenie dla koni nerwowych i ciągnących, a także dla leniwych, które nie chcą zwracać na nas uwagi i słuchać nas. Jeśli koń zdecyduje się przyspieszyć i zakłusować kiedy go proszę o stęp na luźnej wodzy, wtedy natychmiast zsuwam rękę po wodzy i proszę konia o kolejne kółko. Pozostanę na tym kole tak długo, aż koń zacznie oddawać wodzę i się rozluźniać. Gdy tylko to nastąpi, przesuwam rękę z wodzą w dół na kolano i powtarzam całą procedurę. Muszę być cierpliwym i pracować nad tym ćwiczeniem dopóki koń nie zrozumie i nie pójdzie dalej stępem na luźnej wodzy bez potrzeby przyspieszania. Jeśli wykonasz dziesięć kółek a koń cały czas ciągnie wodzę, to spróbuj rozluźnić sam siebie ale nadal trzymaj rękę na biodrze i naciskaj wewnętrzną nogą. Jak tylko koń "zmięknie" choćby o centymetr, natychmiast opuść rękę z wodzą na kolano i zwolnij nacisk nogi nagradzając go za to. To bardzo ważne aby nagradzać nawet najmniejszą próbę wykonania zadania. Na początku specjalnie przesadzamy aby nauczyć się w miarę postępów wysubtelnić nasze zachowanie.
Zebranie konia w jeździectwie naturalnym - Clinton Anderson cz. 2powrót