Jeździectwo Naturalne Bez Tajemnic
Hippika - Natural Horsemanship
Artykuły / Zebranie konia w jeździectwie naturalnym - Clinton Anderson cz. 3
W świecie naturalu wszyscy wielcy są zgodni: nie ma mowy o zebraniu konia bez wcześniejszego uzyskania ugięć bocznych. Należy pamiętać, iż zebranie w jeździectwie naturalnym jest traktowane jako proces emocjonalny, mentalny i fizyczny jednocześnie. Zgadzając się w pełni z Wojciechem Mickunasem, znacznie lepiej oddaje je pojęcie "zaangażowania" konia.

Clinton Anderson, choć najmłodszy wśród sławnych to jest już uważany za wschodzącą gwiazdę wśród wielkich trenerów naturalu. Także on jest zwolennikiem teorii, iż do pracy w siodle należy przejść dopiero po uzyskaniu wszystkiego w pracy z ziemi. Warto posłuchać jak w swoim programie zaawansowanym prowadzi on uczniów na drodze do uzyskania podatnego i "zaangażowanego" wierzchowca.

Clinton Anderson
Ugięcie w poziomie kluczem do ugięcia w pionie. (III)
W ostatnich dwóch artykułach mówiliśmy o ugięciu bocznym i jak ważna jest praca nad nim jeśli chcecie uzyskać ugięcie konia w potylicy i jego ustąpienie wędzidłu. Ugięcie w poziomie jest kluczem do ugięcia w pionie - i będę to zawsze powtarzał, bo bardzo ważne jest abyście zrozumieli, że dopóki koń nie będzie miękki i giętki na boki, to uzyskanie ugięcia pionowego będzie bardzo utrudnione.

Do tej pory powinniście mieć za sobą jakieś 10 do 14 dni, w czasie których nie wykonywaliście niczego innego poza uginaniem i "zmiękczaniem" konia na boki. Przypomnijmy zatem pokrótce najważniejsze aspekty: jest pięć części konia, które musimy nauczyć się kontrolować - łeb i szyja, potylica, łopatki, tułów i zad. "Zmiękczamy" konia od nosa po ogon właśnie w takiej kolejności. Im więcej uginamy konia na boki, tym łatwiejsze będzie wszystko pozostałe. Nie uzyskamy kontroli nad łopatkami, tułowiem czy zadem jeśli nie wypracujemy wcześniej dobrych ugięć w poziomie i pionie.

Zatem zakładam, że przez ostatnie jakieś 14 dni wykonywaliście ćwiczenie na ugięcia boczne opisane w poprzednich częściach artykułu i koń obecnie jest bardzo miękki i giętki. Kiedy zsuwacie rękę po wodzy by ugiąć konia w lewo, on natychmiast ustępuje wędzidłu, rozluźniając przy tym łeb i szyję, i zaczyna także lekko uginać tułów. A kiedy opuszczacie nacisk przesuwając rękę na kolano, koń nie wyprostowuje natychmiast głowy. Jeśli się tak nie zachowuje, to nie próbujcie nawet przechodzić do ugięcia pionowego. I pamiętajcie, konie nie są twarde tylko w pysku, ale na całym ciele. Im większą miękkość i giętkość uzyskacie u konia, tym łatwiej będzie wam nauczyć go kolejnych rzeczy - np. zatrzymań czy zwrotów.

Zaczynam pracę nad zebraniem konia od łba i szyi - prosząc o ustąpienie i ugięcie w potylicy. Prawdziwe zebranie konia następuje wtedy, kiedy "najeżdżamy" jego tyłem w kierunku jego przodu. Jednak nie ma sensu tego robić dopóki koń nie zrozumie, że musi ustąpić i ugiąć łeb w potylicy czyli ustąpić łbem w pionie. Niektórzy młodzi stażem jeźdźcy próbują podstawić koniowi zad, ale koń najczęściej ciągnie na wodzy ponieważ nie został nauczony ustępowania wędzidłu. Tylko jeśli koń w pełni rozumie, że ma ustąpić i ugiąć łeb pionowo w potylicy , możecie zacząć prosić konia o podstawienie zadu i uzyskać prawdziwe zebranie.

Z prawdziwym zebraniem mamy do czynienia wtedy, kiedy koń oddaje wam całe swoje ciało gotowe zrobić wszystko o cokolwiek je poprosimy. Zatem musimy uzyskać kontrolę nad całym ciałem konia, ale zaczynamy od pracy nad nosem by ostatecznie dojść aż do ogona.

Rozpoczynamy pracę nad ugięciem pionowym w stój. Chcę po prostu rozbić zadanie na kolejne stopnie - praca w stój, w stępie, w kłusie, w galopie itd. Im szybciej będziecie chcieli przejść te stopnie, tym więcej oporu napotkacie u konia i w końcu stanie się dla was jasne, że musicie wrócić na ten stopień, który będzie łatwiejszy dla was i dla konia do zrozumienia. Zatem rozpoczynam od stój i przechodzę dalej w miarę postępów konia.

Najpierw podnoszę obie wodze i przyciągam je do górnej części swoich ud. Robię to po to, aby uzyskać stabilną pozycję rąk opartych na moich nogach. Działa to jak swoista klamra. Większość koni zareaguje na początku na to podniesieniem głowy, ciągnięciem za wędzidło i otworzeniem pyska. Często także mogą zacząć się cofać. Jeśli tak się stanie, to żaden problem. Jedyne co powinniście wtedy zrobić, to po prostu przytrzymać ręce na udach. Gdy tylko koń przestanie się cofać, zatrzyma nogi, zmięknie w potylicy, ustąpi wędzidłu i obniży łeb choć odrobinę, natychmiast "odrzucę" ręce z wodzami w kierunku jego uszu aby go nagrodzić. Będę to powtarzać raz za razem i wkrótce jak tylko zbiorę wodze, mój koń od razu będzie wiedział, że jedyne co powinien zrobić by uniknąć presji i niewygody, to opuścić łeb i ugiąć go w potylicy, ustępując w ten sposób w pionie. Jak tylko to wykona, niezwykle ważne jest, aby jeździec poluzował wodze nagradzając konia. Kiedy już koń załapie tę zasadę w stój i będzie niezmiennie uginał łeb w potylicy ustępując tym samym w pionie, dopiero wtedy poproszę go o przejście do stępa.

Kiedy zaczynam pracę nad ugięciem łba i szyi w stój, nie stosuję żadnej presji ze strony nóg, a jedynie za pomocą wędzidła. Unikam wtedy jakiegokolwiek nacisku łydką, gdyż stałoby się to zbyt przytłaczające dla konia jak na pierwszy raz. Najpierw koń musi zrozumieć, że prosicie go o ustąpienie wędzidłu. Kiedy to zrozumie, wtedy możecie zacząć używać nóg naprowadzając go na wędzidło. W miarę postępów będziecie w stanie zebrać wodze i ścisnąć nogi, i uzyskacie jeszcze większe zebranie. Ale na początku wszystko powinno być dla waszego konia jak najprostsze do zrozumienia.

Na początku oczekujcie sporej dawki oporu. Najgorszą rzeczą jaką wtenczas możecie zrobić to pociągnąć czy szarpnąć za wodze czy też nimi "piłować". Wiele osób uzyskuje obniżenie łba u konia przez takie "piłowanie" wodzami. Jasne, że koń wtedy obniża łeb a nawet ugina go w potylicy, ale jak tylko "piłowanie" wędzidła za pomocą szarpnięć wodzy ustaje, to koń podnosi łeb z powrotem. To nie jest żadne zebranie. Sam nazywam to "fałszywym poczuciem zebrania" ("false sense of collection"). Koń jest zastraszony w celu obniżenia łba i ugięcia go w potylicy. A ja chcę, aby mój koń sam ochoczo ustępował wędzidłu i "miękł", a nie żeby był do tego przymuszany.

Tak więc w stój nie używam nóg w ogóle - tylko podnoszę i zbieram wodze. Ustawiam ręce trzymające wodze na udach, aby kiedy tylko koń w końcu ustąpi choć trochę, być w stanie niezwłocznie to dostrzec i natychmiast odpuścić presję przesuwając ręce do przodu. Gdybym tylko przyciągał ręce w powietrze w okolicy bioder, to mogłoby się zdarzyć, szczególnie gdybym mocno ciągnął, że nie zauważyłbym ustąpienia konia i w efekcie pociągnąłbym wodze tylko dalej, a tego nie chcemy. Chcemy natomiast, aby ręce z wodzami spoczęły na udach przytrzymując je w tym miejscu. To jak w przykładzie z ciągnięciem za linę przywiązaną do jakiegoś słupka: jak tylko przestaniecie ciągnąć, na linie pojawi się "zwis". Zatem jak tylko zauważysz nawet niewielki "zwis" na wodzach, natychmiast odrzućcie ręce do przodu w kierunku uszu konia. Robimy to w przesadny sposób bowiem na początku specjalnie przesadzamy, aby nauczyć się w miarę postępów wysubtelniać nasze zachowanie.


Zebranie konia w jeździectwie naturalnym - Clinton Anderson cz. 4


powrót
Work with the horse, not against him.
Pracuj razem z koniem, a nie przeciw niemu.


Craig Cameron

Artykuły
Zebranie konia w jeździectwie naturalnym - Clinton Anderson cz. 3