Guy McLean z Australii zwyciężył w tegorocznych zawodach zaklinaczy koni "Road to the Horse". To dla niego drugi tytuł czempiona - w ubiegłym roku (w edycji zespołowej) team, w którym był razem z Danem Jamesem, pokonał zespoły z USA i Kanady.
Impreza w tym roku obchodziła swoje 10 urodziny. Z tej okazji doszło do niezwykłego spotkania - pod jednym dachem spotkali się trenerzy, którzy mieli okazję uczestniczyć w poprzednich edycjach. Wśród nich znaleźli się między innymi Clinton Anderson, Craig Cameron, Stacy Westfall a także Richard Winters oraz Chris Cox, którzy gościli w Polsce na "Myśląc o Koniu" odpowiednio w 2012 oraz 2011. Warto też odnotować, że tegoroczne zawody zostały przeniesione z Tennessee do Kentucky Horse Park w Lexington - miejsca goszczącego ostatnie Mistrzostwa Świata FEI.
Nowością, która będzie mieć wpływ na przyszłoroczną edycję, jest uwzględnienie uczestnika zawodów z tzw. "dziką kartą". Mianowicie konie ze stada, z którego wybierali starujący trenerzy, trafią na rok do osób chętnych stanąć w szranki z trenerami w przyszłym roku. Za rok przyjdzie im współzawodniczyć między sobą o to, którego z nich spotka ten zaszczyt startu w ramach "dzikiej karty" w przyszłorocznej imprezie. Ich zadaniem będzie m.in. pokazać co uzyskali z przydzielonymi im końmi w swoim szkoleniu. Zwycięzca "dzikiej karty" bezpośrednio po dowiedzeniu się o swojej wygranej wejdzie do roundpenu, by konkurować o tytuł mistrza RTTH 2014.
Startowała czwórka młodych ternerów - obok Guya (l. 38) także Dan James (l.31) oraz Sarah Winters (l.22) i Obbie Schlom (l.18) - najmłodsze uczestniczki w historii RTTH. Tradycyjnie zawody były poprzedzone pokazami startujących trenerów. Sarah wystąpiła we wspólnym pokazie wraz z ojcem Richardem, który sam jest czempionem RTTH z 2009 r. Obbie przedstawiła publice swoją niezwykłą menażerię - oprócz konia na arenie pojawił się byk oraz .. zebra. Dan dał wspaniały pokaz zarówno pracy kaskaderskiej (m.in. węgierska poczta w stylu Flying Lorenzo - bez ogłowi, a nawet jakichkolwiek lin) a także zdalnie sterowanego reiningu (koń wykonujący wymagane ewolucje bez jeźdźca, który stojąc obok na ziemi "pilotem" sterował koniem). Guy z kolei wystąpił z koniem, z którym wygrał zawody RTTH w 2012 r. - był nim tak zauroczony, że kupił go dla siebie. Aussie, jak młodziak został przez Guya nazwany, z miejsca zdobył serca publiczności.
Olbrzymie owacje zebrał także John Payne, znany jako One Arm Bandit występujący razem z bizonami, które zagania na olbrzymią ciężarówkę w ruchu.
W tym roku Guy wybrał do pracy wałacha Streakin Cat. Koń, który przez cały weekend pozostawał zamknięty w sobie, niechętny do ruchu naprzód, w finałowym teście zaskoczył jednak wszystkich gwiazdorskim występem. Jak mówi Guy, kiedy przyszła jego kolej startować w finałowym crossie nie sądził, aby udało im się go pokonać. Ale kiedy osiodłał swojego wierzchowca, poczuł, że obaj są gotowi dać z siebie wszystko i poczuł wielką wdzięczność za szczere wysiłki czworonożnego kompana. I wtedy nastąpił przełom - mały wałach wykonał widowiskowy występ - gładko "przepłynął" przez wszystkie przeszkody, nie wyłączając bonusowej (wysoka platforma z jasno migoczącymy światełkami wkoło), a następnie pozwolił Guyowi na przejazd bez ogowia w ramach części freestyle. Guy potwierdził, że cały czas wierzył w tego konia, a na końcu wydaje się, że koń pokazał, że wierzy w niego. Wystarczy powiedzieć, że gdy przystępowali do finałowego występu mieli na swoim koncie najmniej punktów (o 63 punkty mniej od trzeciego wyniku), a na koniec uzyskali 43-punktową przewagę nad kolejnym zawodnikiem.
Jak w zeszłym roku, także i w tym Guy uznał, że jego czworonożny kompan - teraz już światowy czempion, Streaking Cat zasługuje na stałe zamieszkanie z nim. "Pokochałem go za to jaki był kiedy pierwszy raz wszedł na arenę, i kocham go za to jaki jest teraz. Wierzyłem w niego przez cały czas, a jednak zaskoczył mnie tego trzeciego dnia. Zachował się jak supergwiazda". Dlatego Guy od razu oświadczył, że kupuje swojego trzylatka i że chce, aby występował wraz z Valliant Paddy (nazywanym Aussie), wałachem, którego kupił po wygraniu zawodów w 2012 r. “Jak popracuje przy mnie na wolności, to jak go zobaczycie za rok będzie biegł przy boku Aussie. Dwóch czempionów razem. Guy McLean i jego światowi czempioni" - powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.
Wszyscy czterej trenerzy wykonali wspaniałą pracę - w oczach koniarzy cała czwórka zasługuje na miano najlepszych. Ale jak co roku, prawdziwymi zwycięzcami tych zawodów są publiczność oraz - przede wszystkim - konie.
Wywiad z Sarą Winters oraz więcej informacji znajdziecie w kwietniowym wydaniu Konia Polskiego.
Zdjęcia: Road to the Horse, Enzina Mastrippolito