Jeździectwo Naturalne Bez Tajemnic
Hippika - Natural Horsemanship
Osobowości / - Andrzej Makacewicz
- Andrzej Makacewicz

Prośba o moje resume jeździeckie dała mi chwilę na refleksje dlaczego właśnie konie. Wiem, że konie miałem gdzieś w sobie od zawsze. Nie było piękniejszych wakacji niż powożenie przy zwożeniu siana lub jazda na oklep. Trzepak na podwórku pełen był Indian i kowboi. Na czarno białym zdjęciu, na bujanym koniu, z moją pierwszą przedszkolną miłością w siodle, przebrany za Zorro z prawdziwą szpadą, mało nie pękam z dumy i szczęśc ia. Później pochłonęły mnie na wiele lat żagle i morza. Tam chyba po raz pierwszy dotarło do mnie czym jest pokora wobec Natury.

I przypomniał mi po latach o tym koń, do którego nie potrafiłem w żaden znany mi wtedy sposób dotrzeć a kolejne „dobre” porady i patenty rujnowały do reszty moje z nim relacje. Stanąłem przed dylematem „uśpić lub sprzedać”. I wtedy dostałem smsa – „Przyjedź do Włoch i zobacz to, co nazywają tu Natural Horsemanship”. Byłem tam już 2 dni później i to, co zobaczyłem po prostu rzuciło mnie na kolana. Lekkość, oddanie, skoki i ewolucje bez ogłowia – widziałem szczęśliwe konie wykonujące nieprawdopodobne rzeczy na skinienie palcem. Zaprosiłem do Polski ekipę Parellego i rok później na pierwszym kursie naturalu, który organizowałem było po raz pierwszy kilkadziesiąt osób.


Pierwszy raz w Polsce przyglądano się kantarom sznurkowym i linom treningowym a teoria tak daleko rozmijała się z dotychczasową klasyką , że trzeba było w tłumaczeniach tworzyć neologizmy jak np. „odangażowanie zadu”. Od wtedy też rozgorzały toczone do dzisiaj dyskusje „klasyka czy natural” zamiast po prostu szukania odpowiedzi czym jest właściwie „mądre jeździectwo”. Ja już wtedy podejrzewałem, że natural to raczej droga bez powrotu ale konie same potwierdziły mi to błyskawicznie.

Praca z kowbojami w Montanie pokazała mi skąd wyrósł natural. 24 godziny spędzane z towarzyszem jakim staje się koń w górskim terenie, gdzie od jego spokoju i pewnosci stawiania nóg mo

 zależeć twoje życie to trochę inny klimat niż przejażdżka w weekend w swojej stajni.


Później już się posypało - organizacja i udział w kursach PNH, spotkanie z Patem Parellim, zaproszenie Steva Halfpenny i organizacja szkoleń Silversand, Stany, praca dla Monty Robertsa i organizacja jego pokazów w Polsce, Czechach i we Włoszech, praca na ranczach w Montanie, stworzenie Polskiej Ligi Western i Rodeo i jej sekretarzowanie, starty i puchary, tłumaczenia i wydawnictwo książek i filmów o naturalu, licencja sędziowska, kZajeżdżanie dzikiego ogiera liniki i szkolenia z Monty Robertsem, Stevem Halfpenny, Clintonem Andersonem, Davidem O’Connor, Richardem Wintersem, Craigiem Cameronem, Gawani Pony Boyem, Eitanem Beth Halachmy, Johnem Ensightem, Jackiem Brainardem, Lesterem Buckley’em, „Road to the Horse”, no i spotkanie dr Roberta Millera.

Steve powiedział mi kilka lat temu „Czemu Andrzej nie zaczniesz sam uczyć?”. Ale dopiero ten skromny, wciąż uśmiechnięty, wielki człowiek jakim jest dr Robert Miller pomógł mi poukładać klocki, które teraz są programem szkoleniowym „Jeździectwo Naturalne bez Tajemnic”.

Dotarło do mnie jak wiele osób i koni potrzebuje pomocy takiej jak ta, której ja szukałem po świecie. Wiedziałem też, że Polska i historia jej jeździectwa nie zsługuje na czyste amerykanizmy ale na program uwzględniajacy rodzimy punkt widzenia. Wiedziałem też, że brak u nas programów opierających szkolenia jeździeckie o zaawansowaną psychologie i behawioryzm koni pozostawia nas daleko w tyle za rozwijającymi się dzieki temu dużo szybciej krajami w świecie. W budowaniu modelu dydaktycznego pomogło mi też doświadczenie wykładowcy w kilku sportach jak nurkowanie, narciarstwo czy żeglarstwo. Praca z dzikimi końmi oraz trenowanie w systemie JNBT ponad 400 koni rocznie daje mi zrozumienie tych zwierząt a wypracowany model oparty o budowanie zaufania, szacunku i dominacji sprawdza się na wszystkich koniach moich studentów czy w moim treningu. daje to nieprwadopodobnie pozytywne emocje, bezpieczeństwo i szybkość trenowania tych zwierząt, gdy zaufają nam a my stajemy się dla nich przywódcą ich stada. Przyjaciołom, w tym wszystkim wyżej wymienionym, dziękuję za to, że mogę teraz pomóc tak wielu ludziom i koniom, ale to same konie codziennie przypominają mi, że pokora jest jedną z najlepszych dróg do ich zrozumienia a wiem, że przede mną długa, pewnie nieskończona w poznawaniu tych zwierząt droga. 



powrót
Nieważne "co" się robi, ale "jak " się robi. Alois Podhajsky